Najprostsza odpowiedź na to pytanie jest następująca. Wystarczy udać się do punktu obsługi klienta biura maklerskiego lub oddziału banku. Już nie tylko w największych miastach, ale i w mniejszych miejscowościach, a często i w tych zupełnie małych, znajdziemy placówki maklerskie i bankowe, w których dostępna jest oferta funduszy przynajmniej kilku TFI.
Ze względu na dużą dostępność banków i biur maklerskich trudno się dziwić, że w strukturze dystrybucji funduszy inwestycyjnych odgrywają one wiodącą rolę. Bank odwiedzamy na tyle często, że chcąc przy okazji złożyć zlecenie dotyczące funduszy nie musimy tracić czasu szukając innych dystrybutorów. Okazuje się jednak, że coraz częściej Polacy nie szukają funduszy w bankach lub biurach maklerskich, lecz zupełnie gdzie indziej. Gdzie zatem je znajdują?
Od wielu lat na polskim rynku dystrybucją jednostek uczestnictwa funduszy mogą zajmować się podmioty nie będące bankami ani biurami maklerskimi. Najczęściej są to pośrednicy finansowi, zajmujący się np. sprzedażą ubezpieczeń lub kredytów, którzy chcą rozszerzyć zakres swojej oferty właśnie o fundusze. Firm takich nie jest jeszcze zbyt dużo na naszym rynku, ale zaczynają być dostrzegalne, a co najważniejsze, pozyskują coraz więcej klientów (i aktywów). Funkcjonują one z reguły jako
niezależni dystrybutorzy, mający wśród swoich produktów fundusze różnych towarzystw.
Sposób działania niezależnych dystrybutorów może się znacznie różnić. Niektóre firmy tworzą sieci placówek i oddziałów, w których klient załatwi różne sprawy związane ze swoimi finansami, np. wykupi polisę ubezpieczeniową lub będzie się starał o kredyt na kupno mieszkania. Inne z kolei realizują dokładnie to samo, ale poprzez sieć swoich przedstawicieli, którzy nie czekają aż klient sam do nich trafi, lecz aktywnie go poszukują. Takie sposoby dystrybucji,
bardziej mobilne i aktywne niż placówki bankowe, zakładają aktywną sprzedaż i docieranie do potencjalnego klienta, który nie zawsze przyjdzie do banku, aby otworzyć rejestr w funduszu. Coraz częściej tak działające osoby określamy mianem doradców finansowych. Jak dużą rolę odgrywają one w pośrednictwie finansowym i obsłudze klientów, wiedzą dobrze Ci wszyscy, którzy zetknęli się z nimi np. w Stanach Zjednoczonych lub krajach Europy Zachodniej.
Na taką niezależność nie mogą sobie pozwolić agenci ubezpieczeniowi działający jako wyłączni przedstawiciele konkretnych towarzystw ubezpieczeniowych. Mają oni z reguły do zaoferowania fundusze tylko tego TFI, które znajduje się w tej samej grupie finansowej, ale sposób docierania do klienta jest dokładnie taki sami jak w przypadku niezależnych dystrybutorów. Nie czekają oni z reguły na klienta z założonymi rękami, ale sami go szukają, wykorzystując do tego bazę osób, którym
oferują ubezpieczenia. Wymienione formy dystrybucji funduszy zakładają wykorzystanie czynnika ludzkiego, czyli konkretnej osoby, która udzieli niezbędnych wyjaśnień, przybliży zasady działania funduszy i w końcu przyjmie zlecenie. Taka forma sprzedaży wydaje się najbardziej skuteczna i szczególnie wskazana dla kogoś, kto wcześniej w ogóle nie miał kontaktu z funduszami i powinien przed rozpoczęciem inwestycji zdobyć chociaż minimum wiedzy na ten temat. W takiej sytuacji dobrze przygotowany
specjalista, znający rynek i ofertę funduszy, wydaje się być najlepszym "doradcą" dla kogoś, kto rozpoczyna inwestowanie w funduszach. I jak na razie wydaje się nie do zastąpienia. Czy rzeczywiście?
Patrząc na rozwój Internetu, jako sposobu dokonania zakupów i zawierania różnorodnych transakcji, możemy zastanowić się, czy w niedalekiej przyszłości nie wyeliminuje on np. tradycyjnych placówek w banku i nie sprawi, że wszystko załatwiać będziemy siedząc przy monitorze komputera. W Polsce zakupy przez Internet nie stanowią jeszcze większego "zagrożenia" dla tradycyjnych sklepów, ale wielkość transakcji, która jest realizowana w ten sposób stale rośnie.
Okazuje się, że tak samo jak w przypadku nabywania wielu dóbr konsumpcyjnych, można w ten sposób realizować zlecenia dotyczące uczestnictwa w funduszach. Cieszą się z tego zwłaszcza te osoby, które nie przepadają za wizytą w bankach i traceniem czasu na stanie w kolejkach do okienka lub nie bardzo mają ochotę spotykać się ze specjalistami, którzy coraz częściej dzwonią do nich oferując swoje usługi. Korzystając z możliwości, jakie dają niezależne portale finansowe lub platformy do
obsługi internetowej na stronach towarzystw, możemy składać niemal wszystkie dyspozycje dotyczące funduszy. Jedynym ograniczeniem, ale dość istotnym niestety, jest w tym przypadku wciąż ograniczony dostęp do Internetu w Polsce. Jak na razie, w porównaniu z krajami wysoko rozwiniętymi, jesteśmy daleko w tyle.
Jeżeli faktycznie nie chcemy ruszać się z domu i nie mamy dostępu do Internetu, do dyspozycji pozostaje nam centrum obsługi telefonicznej funduszy. Zdecydowana większość towarzystw stworzyła już możliwości telefonicznego realizowania transakcji, a wszystko po to, aby przy rosnącej konkurencji na naszym rynku przyciągać nowych i utrzymać dotychczasowych klientów.
Najważniejszą rzeczą wydaje się zatem podjęcie przez nas decyzji o przystąpieniu do funduszu. Jeżeli już się na to zdecydujemy, ze znalezieniem sposobu na to jak złożyć odpowiednie zlecenie nie powinniśmy mieć problemu. Tylko od nas zależy co wybierzemy. Możliwości jest na tyle dużo, że właściwie jedyną kwestią pozostaje tylko to, co będzie dla nas najwygodniejsze. Możemy skorzystać z tradycyjnych kanałów dystrybucji, w postaci punktu obsługi klienta biura maklerskiego lub oddziału banku, albo wybrać firmę
działającą jako niezależny partner TFI. Jeżeli jednak zdecydujemy się na warianty nieco bardziej nowoczesne (niezależni doradcy, Internet, obsługa telefoniczna) możemy na tym tylko skorzystać. Dostęp do nich staje się łatwiejszy, a to oznacza, że powinny być one coraz częściej wykorzystywane przez uczestników funduszy.
Czy wobec tego zagrożą one bardziej tradycyjnym kanałom dystrybucji? Trudno jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie, a poza tym tak naprawdę ważniejsze jest coś zupełnie innego - przekonanie Polaków, że warto oszczędzać i robić to właśnie w funduszach. A kwestia czy jednostki uczestnictwa będziemy nabywać w banku, czy przez Internet pozostanie technicznym szczegółem.